Nachylił się i pocałował ją w szyję. Jęknęła cicho z rozkoszy i zaczęła osuwać się po ścianie, jednak on ją podniósł i zaniósł na łóżko. Odnalazł jej usta. Wykorzystując jego chwilowe zatracenie, przewróciła go na plecy i sama znalazła się na górze. Całowała go coraz zachłanniej, a on się nie sprzeciwiał. Dopiero kiedy próbowała zdjąć mu koszulkę, zareagował.
- Spokojnie, Granger. Nigdzie nie ucieknę. - szepnął.
- Taaaatoooo... Tato, wstawaj!
Otworzył oczy.
- Już dziewiąta, a musisz mnie zawieźć na dworzec. Mama robi śniadanie.
- Już idę, Scorp.
Zszedł na dół do kuchni i pocałował żonę w policzek.
- Dzień dobry, Draco.
- Dzień dobry, Astorio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz